Zwykle bywa tak, że poznajemy drugą osobę, zakochujemy się, potem pojawia się miłość, przywiązanie, chęć wspólnego budowania przyszłości. Jeśli nasze uczucia zostaną odwzajemnione, wchodzimy na wspólną ścieżkę.
I czasem idziemy tą ścieżką w miarę harmonijnie, łączą nas wspólne cele, a miłość, przywiązanie i wzajemna troska pozwalają nam przetrwać trudne sytuacje.
A czasem konflikty, nieporozumienia, niewyjaśnione i nieprzegadane sprawy powodują, że ani się obejrzymy, a już idziemy nie jedną, ale dwiema ścieżkami, które może jeszcze prowadzą w tym samym kierunku, ale nie wiadomo, jak długo.
I wtedy potrzeba kogoś, kto pomoże zbudować porozumienie i sprawdzić, czy te ścieżki mogą się na nowo połączyć.
W mojej pracy z parami stwarzam dwojgu ludziom okazję do bezpośredniej komunikacji, do nazywania rzeczy po imieniu, do spotkania się ze sobą. Dostarczam im narzędzi do wzajemnego poznawania siebie na nowo, zapewniam przestrzeń, w której mogą wybrzmieć trudne prawdy.
Jeśli dwoje ludzi chce odbudować swoją relację, przechodząc z oddalenia w bliskość, czeka ich codzienna praca do wykonania, wychodzenie z zastałych już często wzorców komunikacji, zaprzestanie ucieczek w swoje urazy i ból, a zamiast tego wychodzenie do drugiej osoby, żeby się z nią spotkać i ją usłyszeć. To jest do zrobienia, jednak wymaga zaangażowania.
A czasem jest tak, że odbudować się nie da. Zwłaszcza, gdy codziennemu życiu towarzyszy agresja, pogarda, gdy nie ma szacunku, a jest lekceważenie i traktowanie z wyższością. Tak też bywa.
Ale warto próbować. Czasem trzeba wyjaśnić pewne sprawy, oczyścić atmosferę, wypowiedzieć rzeczy niewypowiedziane do tej pory. I można się dalej wspierać i kochać.
Bo w związku najważniejsze jest naprawdę widzieć drugą osobę, a nie tylko patrzeć przez pryzmat własnych zranień i oczekiwań. Czasem trzeba też "nie patrzeć przez własne rany, tylko przez palce".