top of page

O śmierci w sobotni poranek

Dzień dobry.

Przepraszam, że ja tak o śmierci w sobotni poranek.

Ale śmierć jest codziennością. U niektórych ludzi jest bardziej codziennością niż życie.

Umierają nasze złudzenia, nadzieje, iluzje. Giną komórki naszego ciała. Znika stare Ja, tworzy się nowe.

Myślałam, że jestem taka, a okazuje się, że jednak nie. Umarła kolejna moja wersja.


/Chociaż czasem trwamy w błędnym przekonaniu, że jacyś tam jesteśmy i nie dajemy mu odejść - to taka trochę autonekrofilia/



A życie?

Żyję czy trwam? Naprawdę żyję, czy egzystuję w świecie?

Nie ma prawdziwego życia bez cyklu umierania i ponownego odradzania się. Chcę być feniksem , nie chomikiem. Chociaż mam w sobie dużo miękkości

Nie ma prawdziwego życia bez bolesnych utrat. Piękne jest jednak to, że nowe narodziny możemy przeżywać świadomie.

I jeszcze.

I znowu.

Aż skończy się nasz czas.


---

Na zdjęciu: Autoportret

See Less

Comments


bottom of page